niedziela, 9 września 2012

Francuska plecionka

W ramach minimalizacji mojej włosowej nudy, o której pisałam tutaj, odkryłam ostatnio fryzurę wszystkim pewnie doskonale znaną – warkocz francuski. Piszę, że odkryłam, gdyż dla mnie to zupełna nowość. Warkocz dobierany nigdy nie gościł na mojej głowie, nawet w dzieciństwie. Gdy inne dziewczynki często nosiły taki warkocz, moje włosy ograniczały się niestety jedynie do końskiego ogona i zwykłego warkocza. 

Ostatnio jednak postanowiłam wypróbować ten warkocz i co więcej zrobić go sama:-) Co prawda ręce niemiłosiernie bolą, podczas tworzenia takiego warkocza, zwłaszcza, gdy włosy są tak długie jak moje. Ale wg. mnie warto się chwilę pomęczyć;-) 

Efekt bardzo mi się podoba, chociaż wiadomo, że idealny nie będzie – w końcu robiąc sobie taki warkocz samemu, nie da się zobaczyć, czy wszystko „idzie jak powinno”:-)

Dla mnie najważniejsze jest to, że warkocz francuski daje niesamowitą wygodę - żadne kosmyki
nie opadają na twarz, włosów nie trzeba co chwilę poprawiać. Dlatego też jestem pewna, że często będę go nosić:-)

2 komentarze:

  1. Wow! Patrząc na Twoje włosy, aż nie chce się wierzyć, że to włosy osoby, która mówi "Moje włosy zawsze były delikatne, proste i dość cienkie"! Jestem pod wrażeniem, naprawdę.
    Oświadczam, że zostaję Twoją fanką i od dziś śledzę bloga i zaczynam dbać o swoje marne włosy.
    A warkocz przepiękny - perfekcyjny, ale nie przesadnie pedantyczny =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za bardzo miłe słowa;-) I bardzo się cieszę, że mogę kogoś zmotywować do dbania o włosy;-)

      Usuń

Dziękuję za każdy dodany komentarz:-)
Anonimowych użytkowników proszę o podpisywanie się w komentarzu.
Komentarze uznane przeze mnie za obraźliwe lub będące reklamą będą usuwane.