sobota, 30 listopada 2013

Cassia – naturalna odżywka do włosów

Już od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad naturalnym farbowaniem włosów i pod tym kątem szczególnie interesowała mnie henna. Dlaczego? Bo nadaje bardzo naturalny odcień, a do tego odżywia, pogrubia i wzmacnia włosy. Szczerze mówiąc najbardziej ciekawi mnie działanie odżywcze henny, dlatego Cassia jest jak dla mnie idealna na początek:-) Bezbarwną hennę miałam okazję przetestować przy współpracy ze sklepem Magiczne Indie.



Naturalna Henna Bezbarwna Cassia Khadi - uzyskiwana z rośliny Cassia Obovata to doskonała odżywka, które sprawia, że ​​włosy są błyszczące, grube i elastyczne, a skóra głowy zdrowa.
Efekt poprawy stanu włosów można zauważyć już po pierwszym użyciu.
Polecana do każdego rodzaju włosów, uczyni je zdrowymi, lśniącymi i gęstymi bez żadnych chemicznych dodatków, których spis można znaleźć na większości drogeryjnych odżywek.
Ekstrakt z liści ma właściwości przeciwgrzybiczne oraz przeciwzapalne oraz hamuje też proces rozpadu kwasu hialuronowego w skórze a także skutecznie zwalcza łupież.



Skład: Cassia Obovata Leaves.

Zestaw zawiera: puszkę z henną w foliowym opakowaniu, czepek foliowy, rękawiczki jednorazowe
i instrukcję użycia.

************

Opakowanie: Cudne:-) Ta mała metalowa puszka jest bardzo efektowna – kojarzy mi się z jedną
z moich ulubionych bajek - z Aladynem;-) Jest też bardzo przydatna, gdy już wykorzystamy jej zawartość może nam posłużyć jako ozdobne pudełeczko na rożnego rodzaju drobiazgi.

Zapach: Cassia pachnie po prostu ziołowo. Nie wiem do czego można by porównać ten zapach,
nie jest drażniący i bardzo intensywny, ale na pewno jest charakterystyczny.

Konsystencja: W woreczku otrzymujemy drobno zmielony ziołowy proszek. Po zmieszaniu
z sokiem z cytryny uzyskujemy konsystencję gęstej śmietany.

Wydajność: Taka sobie. Jako że nie wiedziałam ile proszku mam użyć na pierwszy raz, postanowiłam wziąć 2/3 opakowania, czyli 100g. Jednak okazało się, że na włosy mojej długości powinnam użyć pełne 150g, aby dokładnie je pokryć. Nie mniej jednak mam już plan, co zrobić
z resztą proszku, ale o tym innym razem;-)

Cena i dostępność: 32zł/150g. Dostępna w sklepach internetowych.

************

Sposób przygotowania


100g proszku wymieszałam w porcelanowej miseczce z sokiem z cytryny (potrzebowałam 6 cytryn) do konsystencji gęstej pasty. Miseczkę zakryłam folią, owinęłam ręcznikiem i odstawiłam na 12 h
w ciepłe miejsce. Po tym czasie dodałam jeszcze soku z połówki cytryny i kilka kropel eterycznego olejku cytrynowego (choć nie był on konieczny), całość dokładnie wymieszałam.



Przed nałożeniem papki, włosy umyłam szamponem i wysuszyłam (nie nakładałam żadnej maski ani odżywki). Cassię starałam się nałożyć na włosy równomiernie, niestety aplikacja nie należy
do najprzyjemniejszych i trzeba się przy niej trochę pomęczyć… Potem nałożyłam na głowę foliowy czepek i otuliłam ciepłym ręcznikiem. Taki turban nosiłam przez 6 godzin, przy okazji różnych domowych obowiązków zdążyłam o nim prawie całkowicie zapomnieć;-) Po tym czasie spłukałam włosy ciepłą wodą i wysuszyłam. Cassia bardzo łatwo zmywa się z włosów – trzeba obficie ją spłukać, ale nie ma z tym żadnego problemu. Ewentualne zabrudzenia na skórze twarzy
czy w łazience też bardzo łatwo da się usunąć.

PS. Aby cassia zadziałała jak trzeba wystarczą 2 godziny, choć oczywiście im dłużej tym lepiej.

Możliwe jest także zastosowanie Cassii w kuracji ekspresowej – proszek mieszamy z ciepłą wodą, nakładamy na suche włosy, po pół godziny zmywamy.


Efekty

Muszę przyznać na starcie, że bardzo zdziwiło mnie to, że nie miałam prawie żadnych problemów
z rozczesaniem włosów po użyciu cassii. Oczywiście rozczesywałam włosy dopiero, gdy były już całkowicie suche i starałam się to robić delikatniej niż zwykle, nie mniej jednak spodziewałam się szczerze mówiąc ogromnych problemów (to chyba wspomnienie zielonej glinki, która była w podobnej formie i zrobiła mi na głowie nie mały kołtun…). 

Na szczęście cassia okazała się być zupełnie inna:-) Dzięki niej włosy są bardziej mięsiste, jakby było ich więcej. Ponadto są puszyste i sypkie. Dodatkowo całkiem ładnie błyszczą – nie jest to może efekt jak po zastosowaniu oleju migdałowego czy chociażby maseczki z siemienia lnianego,
ale jednak. To taki miękki, zdrowy połysk, co jest rzeczą dość niespotykaną po zastosowaniu samych ziół (może z wyjątkiem rozmarynu).

Jedynym mankamentem, który zauważyłam jest fakt, że włosy stały się bardziej suche. Nie jest to duże przesuszenie, ot po prostu czuć, że po tak intensywnym zastosowaniu jakichkolwiek ziół włosy po prostu potrzebują nawilżenia – tu maseczka z siemienia lnianego załatwi sprawę;-)



PS. Na moich włosach cassia nie dała żadnego efektu kolorystycznego, jednak bardzo jasne włosy cassia barwi na kolor złoty.


środa, 27 listopada 2013

Rozmaryn – porost i połysk włosów w jednym


Wyjątkowe właściwości rozmarynu znane mi są od dość dawna, jednak do tej pory stosowałam wyłącznie olejek eteryczny z rozmarynu – głównie jako dodatek do szamponu, wcierki, maski czy płukanki. Praktycznie w każdej formie sprawdzał się świetnie: zmniejszał przetłuszczanie się włosów, likwidował swędzenie skóry głowy i cudownie odświeżał pozostawiając na włosach dość intensywny pobudzający zapach. Ponieważ sam olejek rozmarynowy pozostawił po sobie bardzo pozytywne wrażenie, ostatnio zaczęło mi bardzo zależeć na możliwości zastosowania świeżego zioła
w pielęgnacji włosów. Parę dni temu wreszcie miałam taką sposobność:-)


Właściwości rozmarynu

Rozmaryn jest antyoksydantem, reguluje wydzielanie sebum, stymuluje odrost włosów dzięki kwasowi rozmarynowemu i olejkowi eterycznemu o silnym, kamforowym zapachu. Działa ściągająco, oczyszczająco i odżywczo.
Wygładza i nabłyszcza włosy, ułatwia rozczesywanie, łagodzi podrażnienia oraz poprawia krążenie zapobiegając tym samym nadmiernemu wypadaniu włosów. Dodatkowo rozmaryn intensyfikuje ciemny odcień włosów.



Zastosowanie


Płukanka rozmarynowa:

Należy zagotować pod przykryciem kilka gałązek rozmarynu w naturalnej wodzie źródlanej, po chwili zestawić z ognia i pozostawić do ostygnięcia. Chłodny płyn przecedzić i użyć do ostatniego płukania włosów.

Efekt: Włosy po zastosowaniu płukanki są bardzo miękkie i puszyste. Ładnie się układają,
są też bardziej błyszczące. Skóra głowy jest bardziej odświeżona.
Płukanka stosowana regularnie ma szansę znacząco ograniczyć przetłuszczanie się włosów
i wzmocnić cebulki.



Odżywczy majonez rozmarynowy:

żółtko, 1 łyżka stołowa oleju migdałowego, pół łyżeczki olejku rozmarynowego

Składniki połączyć (najlepiej użyć miksera), następnie maseczkę nałożyć na suche włosy i skórę głowy. Po godzinie umyć włosy szamponem.

Efekt: Maseczka świetnie nawilża włosy, odświeża i koi skórę głowy. Włosy dzięki niej pozostają jednocześnie puszyste i nawilżone.


Maseczkę stosuję niestety dość rzadko – po prostu trochę szkoda mi wylewać od razu pół buteleczki eterycznego olejku rozmarynowego. Nie mniej jednak, jeśli tylko zdobędę świeży rozmaryn
to zdecydowanie zamierzam dość często stosować go pod postacią płukanki;-)

sobota, 23 listopada 2013

Aktualizacja włosów - Listopad

Fotorelacja:

listopad                                                 październik


W ciągu tego miesiąca włosy urosły mi o 2 cm, ich obecna długość wynosi  74 cm. Ostatnio wcale nie podcinałam końcówek. Ponieważ są w całkiem niezłym stanie, postanowiłam przełożyć ten zabieg na kolejny miesiąc.

Staram się przede wszystkim dbać o dobre odżywienie cebulek włosów i w tym celu regularnie stosuję na zmianę ocet ziołowy (o którym pisałam tutaj) i wcierkę z soku z czarnej rzepy. To połączenie sprawdza się wyśmienicie – włosy rosną i to dość szybko, mam na głowie mnóstwo baby hair i co ciekawe nawet powoli zarastają mi zakola:-) Dodatkowo niedawno zaczęłam stosować także lotion Seboradin regenerujący, który także ma dbać o wzmocnienie cebulek włosów.

Ponadto systematycznie robię płukanki do włosów – przede wszystkim z octem jabłkowym, ale także szałwiową, tymiankową i niedawno także rozmarynową. Dzięki nim włosy są dłużej świeże, błyszczące, puszyste i bardzo miękkie.

W kwestii odżywienia włosów póki co ograniczam się jedynie do standardowych odżywek
i nakładania maseczek domowej roboty od czasu do czasu. Na razie moje włosy się nie skarżą;-)


Produkty, których używałam najczęściej:


Szampony:
- Farmona, Herbal Care, Skrzyp polny  - naprawdę bardzo dobry szampon, ostatnio mój ulubiony – pozostawia włosy błyszczące, gładkie i puszyste:-)
- Alterra, Szampon z papają i bambusem dodający objętości – recenzja tutaj

Wcierki:
- sok z czarnej rzepy
- wcierka z octu ziołowego (więcej o nim tutaj)
- lotion Seboradin regenerujący

Odżywianie:
- Odżywka Nivea, Intense repair
- Odżywka Nivea, Long repair – obie odżywki od Nivei dobrze sprawdzają się w codziennej pielęgnacji włosów.
- Odżywka regenerująca DeBa  – miłe zaskoczenie:-) Odżywka kupiona za grosze w Biedronce, całkiem nieźle nawilża wlosy:-)
- Balsam Seboradin regenerujący – stosuję najczęściej na skórę głowy – nawilża i koi

- Gliss Kur Total Repair, Ekspresowa odżywka regeneracyjna do włosów suchych i zniszczonych – recenzja tutaj



Ochrona końcówek:
- Serum na rozdwojone końcówki Garnier Fructis Goodbye Damage – recenzja tutaj



Plany na kolejny miesiąc

Chcę znów sięgnąć po regularne olejowanie włosów, bo jakoś ten rodzaj pielęgnacji ostatnio trochę zaniedbałam.

Ponadto zamierzam wreszcie rozpocząć kurację siemieniem lnianym oraz wspomagać włosy suplementem – jeszcze nie wybrałam jakim, ale na pewno dam Wam znać jak już się na coś zdecyduję;-)

sobota, 16 listopada 2013

Gliss Kur Total Repair, Ekspresowa odżywka regeneracyjna
do włosów suchych i zniszczonych


Od producenta:  Ekspresowa odżywka regeneracyjna TOTAL REPAIR z 19 aktywnymi składnikami natychmiast ułatwia rozczesywanie włosów oraz zapewnia ochronę przeciw łamaniu się włosów. Nowa regeneracyjna formuła z kompleksem z płynną keratyną naprawia uszkodzenia zarówno na powierzchni włosów jaki i w ich wnętrzu. 


Skład: Aqua, Cyclomethicone, Phenyl Trimethicone, Lactic Acid, Polyquaternium-16, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein, Cetrimonium Chloride, Glicerin, Panax Ginseng Root Extract, Arginine, Acetyl Tyrosine, Arctium Majus Root Extract, Hydrolyzed Soy Protein, PEG-12 Dimethicone, Polyquaternium-11, Niacinamide, Ornithine HCI, Citrulline, Biotin, Panthenol, Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed Keratin, Dimethiconol, Centyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Perfum, Sodum Benzoate, Phenoxyethanol, Linalool, Coumarin, Hexyl Cinnamal, Limonene, CI 15985, CI 16255

W składzie odżywki znajdziemy: silikony (wygładzają), humektanty (nawilżają), antystatyk (zmniejsza elektryzowanie się włosów), hydrolizat protein pszennych, konserwanty, ekstrakt z korzenia żeń-szenia, arginina, tyrozyna, wyciąg z łopianu, hydrolizat protein soi, kondycjoner, witamina PP, ornityna, cytrulina, biotyna, hydrolizat keratyny, zapach, barwniki.

******
To lekka odżywka mająca przede wszystkim działać ochronnie,
wygładzać włosy, trochę nawilżać i odżywiać.


ekstrakt z korzenia żeń-szenia – stymuluje mieszki włosowe, poprawia ukrwienie skóry głowy

arginina, tyrozyna, ornityna i cytrulina – działają odżywczo

hydrolizat protein pszennych –  substancja kondycjonująca, antystatyk, ma właściwości nawilżające i ujędrniające

witamina PP – powoduje poprawę ukrwienia skóry głowy, wzmacnia cebulki włosów, przez co zapobiega ich wypadaniu.

hydrolizat protein soi – nawilża

wyciąg z łopianu reguluje wydzielanie sebum  i utrzymuje prawidłową równowagę skóry głowy

hydrolizat keratyny zapobiega elektryzowaniu się włosów, nawilża, kondycjonuje


************

Opakowanie: Bardzo poręczne, wykonane z miękkiego plastiku. Atomizer dobrze rozpyla kosmetyk tworząc lekką mgiełkę.

Zapach: Ładny, słodki z nutą pomarańczy.

Konsystencja: Odżywka jest lekka, dwufazowa.

Wydajność: Niezła, przy regularnym stosowaniu powinna spokojnie wystarczyć na miesiąc
 – ja używam jej dość oszczędnie, choć mam długie włosy.

Cena i dostępność: ok. 13zł/200ml Dostępna jest w wielu drogeriach.


Efekty:

Na początku zaznaczę, że dla mnie odżywka w spray’u jest dodatkiem do klasycznej pielęgnacji odżywkami i maskami do spłukiwania. Jest lekka i przede wszystkim działa ochronnie –
nie zregeneruje bardzo zniszczonych włosów i nie nawilży ich odpowiednio. 

Stosuję ją czasem na suche włosy jako dodatkową ochronę lub też gdy bardzo się spieszę i nie mam czasu nakładać odżywki do spłukiwania. W takim wydaniu sprawdza się świetnie: włosy są po jej użyciu bardzo miękkie i puszyste. Odżywka faktycznie ułatwia ich rozczesywanie. Pozostawia włosy gładkie, miłe w dotyku i z połyskiem. 

Trzeba jednak uważać, aby nie przesadzić z ilością - kilka psiknięć w zupełności wystarczy,
w przeciwnym razie włosy zrobią się szorstkie i sztywne.


sobota, 9 listopada 2013

Odżywka przed myciem włosów

W okresie jesienno – zimowym moje włosy zwykle stają się trudniejsze w pielęgnacji: zaczynają się elektryzować, łatwiej o ich przesuszenie szczególnie na końcach, stają się też bardziej matowe. Dlatego też właśnie w tym okresie sięgam po bardziej odżywcze i ochronne kosmetyki oraz niezawodne naturalne sposoby nawilżania i odżywiania włosów – szczególnie uwielbiam działanie maseczki z siemienia lnianego:-)

Ostatnio jednak pomyślałam, że moim włosom przydałoby się dodatkowe wsparcie w postaci odżywki nakładanej przed myciem włosów. Niewiele się zastanawiając postanowiłam zrobić ją sobie sama:-)



Składniki:

150ml wody różanej
0,5 łyżeczki olejku Sesa
7 kropel gliceryny
1 łyżeczka oleju migdałowego
1,5 łyżeczki odżywki do włosów


Bazą mojej odżywki jest woda różana – przede wszystkim rozrzedza całą mieszankę, zależało mi
na tym, by odżywka była dość lekka mimo olejków. Dodatkowo woda różana ma także delikatne działanie nawilżające.
Wybrałam olejki Sesa i migdałowy, gdyż są lekkie, a moje włosy je uwielbiają. Podstawą Sesy jest olej kokosowy, który w połączeniu z bogactwem roślinnych ekstraktów sprawia, że moje włosy są błyszczące. Olej migdałowy ciągle darzę szczególnymi względami – żaden stosowany do tej pory przeze mnie olej tak cudownie nie nawilżał moich włosów.
Do mieszanki dodałam także glicerynę, która dodatkowo nawilża włosy.
Odżywka spełniła w tej mieszance głównie rolę emulgatora. Użyłam odżywki Nivea long repair, ponieważ dobrze służy moim włosom i nie obciąża ich.



Stosowanie



Odżywkę przelałam do butelki ze spryskiwaczem, który ułatwia aplikację. Kosmetyk nakładam przynajmniej kilkanaście minut przed myciem włosów (od ucha w dół). Potem myję włosy jak zwykle – skupiam się przede wszystkim na oczyszczaniu skóry głowy i włosów u nasady, spływająca piana
i tak delikatnie oczyści całe włosy. Następnie nakładam na kilka minut odżywkę lub maseczkę.
Do ostatniego płukania włosów najczęściej wybieram płukankę z octem jabłkowym.



Efekty

Co tu dużo pisać - taka pielęgnacja po prostu bardzo służy moim włosom:-) Są idealnie nawilżone, błyszczące i dociążone. Końcówki są w dobrym stanie i nawet nie potrzebują już dodatkowej ochrony (choć nadal staram się nakładać na nie odrobinę serum silikonowego).


Jeśli więc macie problem z suchością włosów polecam
zrobienie sobie takiej odżywki;-)